Aktualności

Aż dwa tygodnie trwało sprowadzanie składników do potraw, które w ramach Erasmus Day przygotowywali studenci Politechniki Lubelskiej pochodzący z wielu odległych zakątków świata. Przez narodowe kuchnie poznawali się ze sobą i opowiadali o kulturze swoich rodzinnych stron. Dzięki nim cały kampus PL pachniał dalekimi podróżami i nostalgicznymi smakami wyniesionymi z rodzinnych domów.

Polska kusiła międzynarodowych studentów oczywiście cebularzem i szarlotką. Studenci z Białorusi przygotowali kołduny, a ukraińscy studenci m.in. cheburaki i barszcz.

– Czym się różni barszcz ukraiński od polskiego? Nie wiem. Nie wiedziałem, że macie coś takiego jak polski barszcz. Zapewne jest inny. W ukraińskim barszczu, który gotowałem są buraki, ziemniaki, mięso i trochę młodego szpinaku. Koniecznie trzeba go jeść ze śmietaną – podkreśla Nazami Vakulka.

Reprezentanci Kazachstanu przygotowali m.in. mięso, które jedzą zwykle z chlebem znacznie różniącego się wyglądem, teksturą i smakiem od tego, który znamy z polskich piekarni. Różnic jest znacznie więcej, ale…

– Bardzo lubię także potrawy polskie, bo są one bardzo podobne do tych w Kazachstanie. Na przykład tu i tam jemy pierogi – opowiada Amina.

Na stoisku Erasmus Day studentów z Tunezji nie mogło zabraknąć Harissy, czyli ostrej pasty z papryki chili i czosnku, a Grecji – tzatziki. Ze stołu hiszpańskiego najszybciej znikała tortilla z ziemniakami, a z tureckiego – tabbulah, czyli sałatki warzywnej z pomidorów i bulguru. Zapachem kusiły dania z Jemenu i Algierii.

Yousra Behloult przez semestr na Politechnice Lubelskiej studiuje na Wydziale Budownictwa i Architektury.

– Uwielbiam Polskę i jestem szczęśliwa z wielu możliwości, jakie daje mi studiowanie na Politechnice. To np. poznawanie ludzi z innych krajów podczas wydarzeń, takich jak Erasmus Day. Cieszę się, że poznałam tu też tak cudownych nauczycieli – podkreśla.

Polską zachwycona jest również Nahomi, chociaż przyznaje, że wielu miejsc jeszcze nie widziała. Ma plan zwiedzania, ale z jego realizacją czeka aż po prostu zrobi się cieplej. Polskie niskie temperatury na razie dają jej w kość.

– Na Erasmus Day przygotowałam molletes. To pasta z fasoli stanowiąca składnik typowego śniadania. Jemy go często z chlebem. Na kanapkę można dodać też ser, cebulę lub pomidory – opowiada Nahomi Marroguin. – Smakują mi polskie potrawy, ale zdecydowanie wolę te meksykańskie.

– Studenci, którzy przyjeżdżają do nas w ramach programu Erasmus i innych inicjatyw, przedstawiają podczas Erasmus Day swoje kultury poprzez kuchnie. Żeby to zrobić gotowali potrawy, które są jedzone na co dzień w ich krajach. Przygotowywali je z otrzymanych od nas składników. Ich zdobycie było trudne. Część przyszła pocztą, a część studenci dostawali ze swoich ambasad – mówi dr Celina Handzel, kierownik Biura Kształcenia Międzynarodowego Politechniki Lubelskiej. – Podczas Erasmus Day dzielą się smakami i opowiadaniami ze swoich krajów. W tym roku powstał też kalendarz różnorodności. W jego stworzeniu pomogli członkowie Koła Naukowego Architektury Współczesnej. „Erasmusi” zaznaczyli na nim święta, które są celebrowane w ich krajach.

W drugiej części Erasmus Day, która odbyła się w czytelni „Rdzewiaka”, studenci mieli okazję spróbować swoich sił w popularnych grach planszowych. Na stołach pojawiły się takie gry, jak „Karty dżentelmenów”, „Wsiąść do pociągu”, „Azul” czy „Podwodni łowcy”. Członkowie Koła Naukowego Inżynierii Polimerów CARBON pomagali uczestnikom wybrać gry i tłumaczyli zasady, dzięki czemu każdy mógł szybko dołączyć do rozgrywki.

Dr Celina Handzel podkreśla, że planszówki to świetny sposób na integrację: – To doskonała okazja, by studenci z różnych krajów mogli lepiej się poznać i wspólnie spędzić czas. Grając w planszówki, można łatwo nawiązać nowe znajomości, nawet jeśli nie mówi się tym samym językiem. Gry planszowe mają to do siebie, że są uniwersalne i często nie wymagają dużego tłumaczenia – liczy się dobra zabawa i chęć współpracy.